... i jeden z gorszych w życiu Marcina :)
Niusy są takie:
1. Do Oslo wpadł mgr. Pimp (został magistrem w zeszłym tygodniu!)
2. W Warszawie Marcin właśnie zostaje magistrem (wczoraj powiesił plansze!!)
Ten weekend obfitował w piękną pogodę, kawę i smakołyki
oraz męczarnie. Dla mnie i Mateusza - te trzy pierwsze. Dla Marcina trzy
ostatnie. W niedzielę spotkaliśmy się też z Jolą z Nordkappu, która
gościła mnie i Janka podczas naszego pobytu w Honingsvagu jakieś trzy
lata temu.
Jak dla mnie był to kolejna spokojna, miła końcówka tygodnia, ale mnie mało co porusza, od kiedy wpadłam w pracowniczą rutynę w stolicy Petrolandu. Zauważyłam, że po kilku miesiącach pobytu tutaj jem i poruszam się wolniej od większości znanych mi nie-Norwegów.
Wszystko powyższe oznacza, że w naszym życiu będzie więcej spokoju i miłości, no i wreszcie będzie się można skupić na istotnych sprawach.
Tymczasem sezon biegówkowy powoli dobiega końca, wielkimi krokami zbliża się natomiast sezon rowerowy.
 |
Największą atrakcją w Oslo jest mój rower... |
 |
Mój prezent urodzinowy od Pimpiego... Oslo stolicą kolarstwa górskiego :) |
 |
Tradycyjna foticzka przed Operą. |
 |
Holmenkollen w słoneczny dzień! |
 |
Trafiliśmy na jakieś międzynarodowe zmagania biathlonowe... i trolla. |
 |
Ja i biathlonowy stadion na Holmenkollen. |
 |
Pimpi + biathlonowy stadion i Holmenkollen. |
 |
Siub. |
 |
Oslofjord skuty lodem... jak długo jeszcze? |
Przedostatnia fotka wymiata! :D
OdpowiedzUsuń