Sobota była ostatnim dniem mojej wizyty w Warszawie. Przy okazji pewnie moim ostatnim dniem na Stryjeńskich :). Razem z Beatą obżarłyśmy się białym serem i powidłami, opiłyśmy kawą i lemoniadą. A potem ruszyłyśmy na tradycyjny architektoniczny obchód miasta.
![]() |
jesteśmy nieco bardziej przaśne niż Kate... |
![]() |
... ale za to mamy Bacetti, czyli włoskie buziaczki. |
![]() |
ostro |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz