Skończył się beztroski czas wakacji i nadszedł beztroski czas pracy. Norweski sommer trwa w najlepsze, wciąż jest powyżej 15 stopni Celsjusza i można wejść do morza bez uszczerbku dla zdrowia. W biurze atmosfera błogiego relaksu, szef pływa na żaglówce, my nadrabiamy zaległości w prasie branżowej.
Vebjorn i Miquel zabrali mnie na naukę windsurfingu. W telewizji wygląda
to naprawdę czadowo. Jak dla mnie, jest to jedna z najtrudniejszych
dyscyplin, z jakimi miałam do czynienia. W praktyce chłopcy śmigali po
fiordzie, a ja przez kilka godzin uczyłam się podnosić żagiel do pionu.
Przepłynęłam w sumie z kilkanaście metrów, co uznaję za swój wielki
sukces.
 |
Miquel zakłada żagiel |
 |
Vebjorn też nie jest mistrzem windsurfingu :) |
 |
Widać, jaka wspaniała pogoda |
 |
Najlepsza część wycieczki, czyli jamon serrano |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz