Ostatni weekend spędziliśmy w Hemsedal, norweskim kurorciku narciarskim. Norweskie kurorty nie sa z zasady duże.
Hemsedal leży w pół drogi między Bergen a Oslo, w okolicach Gjejlo (co dla niektórych czytelników brzmi znajomo).
Wybraliśmy sie we trójkę: ja, Frenchy i Tim. Szczęśliwie Tim ma samochód, a do tego zamontowal trumnę dachowa, wiec mogliśmy sobie pozwolic na bagażowe szaleństwa. Czyli bałagan.
Było zimno (-9), dużo śniegu, dużo modnych do bólu Norwegów w kartkach za 4k złotych.
Dla Frenchego to był pierwszy raz na nartach i był bolesny.
Dla mnie było fajnie.
Tim spędzał większość czasu poza trasą z bandą przemiłych Szwedów.
Za tydzień powtórka :)
Hemsedal leży w pół drogi między Bergen a Oslo, w okolicach Gjejlo (co dla niektórych czytelników brzmi znajomo).
Wybraliśmy sie we trójkę: ja, Frenchy i Tim. Szczęśliwie Tim ma samochód, a do tego zamontowal trumnę dachowa, wiec mogliśmy sobie pozwolic na bagażowe szaleństwa. Czyli bałagan.
Było zimno (-9), dużo śniegu, dużo modnych do bólu Norwegów w kartkach za 4k złotych.
Dla Frenchego to był pierwszy raz na nartach i był bolesny.
Dla mnie było fajnie.
Tim spędzał większość czasu poza trasą z bandą przemiłych Szwedów.
Za tydzień powtórka :)
![]() |
Tim i ja na tle naszego mikrodomku |
![]() |
Frenchy i Tim |
![]() |
Tim. W tle stok i Frenchy (gdzies tam). |
![]() |
Chatka marzen. I ARCHITEKTURA. |
![]() |
Frenchy, Tim i ja z czyms bialym na nosie i w okropnej czapce! |
![]() |
Wojownicy. |
![]() |
Frenchy wciaz zywy. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz